Kochani,
Kremy z filtrem- jedne za ciężkie, zbyt tłuste, inne z masą kontrowersyjnych składników, a jeszcze inne okropnie bielące skórę. Wiele osób ma problemy z doborem odpowiedniego kosmetyku z filtrem, często do mnie dzwonicie właśnie z tym problemem.
Postanowiłem zatem przygotować dla Was krem z filtrem o jak najlepszych właściwościach użytkowych, jak i ochronnych. Podkreślam, że głównym filtrem jest tu tlenek cynku- który jako filtr mineralny działa na zasadzie odbijania promieniowania słonecznego. Z dostępnych informacji wynika, że 12,5% tlenku cynku zapewnia ochronę na poziomie SPF15. Dodatkowo użyłem substancji pomocniczych, jak wspaniały olej z nasion malin, macerat z marchwi i tetraizopalmitynian askorbylu. Preparat nie został przebadany pod względem wskaźnika SPF i PPD. W przypadku poddawania się zabiegom kosmetycznym, jak np. złuszczanie naskórka, przebywania długo na słońcu należy zaopatrzyć się w krem z filtrami SPF 50+ by zapobiec powstawaniu poparzeń, podrażnień, przebarwień, a także fotostarzenia.
Receptura dla 40g kremu:
15g - hydrolat z róży bułgarski
4g - baza samoemulgująca z pestek moreli
10g - olej z nasion malin
1g - macerat z marchwi
5g - tlenek cynku
3g - potrójny kwas hialuronowy
2g - tetraizopalmitynian askorbylu
10 kropli DHA BA lub FEOG
Potrzebne akcesoria:
2 zlewki, najlepiej po 100ml
waga jubilerska
mikserek- spieniacz do kawy
łaźnia wodna
pojemnik na krem
Wykonanie:
- hydrolat oraz bazę samoemulgującą umieścić w zlewce, a następnie włożyć zlewkę do łaźni wodnej o temperaturze wody ok. 75 stopni Celsjusza, mieszać aż do uzyskania jednorodnej i gęstej emulsji,
- wyciągamy zlewkę z łaźni wodnej i w drugiej zlewce przygotowujemy olej z pestek malin oraz macerat z marchwi z tlenkiem cynku- mieszamy całość przez ok. 2minuty,
- dodajemy oleje z tlenkiem cynku do przygotowanej bazy i mieszamy,
- gdy uzyskamy jednolitą konsystencję dodajemy kwas hialuronowy oraz tetraizopalmitynian askorbylu i ponownie mieszamy,
- dodajemy konserwant i mieszamy przez chwilę.
Krem polecam zużyć w ciągu 3-4 miesięcy.
Pozdrawiam,
Grzegorz Łabanowicz